Zimno,
smutno,
ciemno…
Delikatnie wtulam się, okrywam,
kładę na twardej kanapie.
Spoglądam w puste niebo,
szukam gwiazd,
szukam księżyca.
Puste niebo…
Pusta kanapa…
Coraz mroźniej…
Zawijam się w miłe, puszyste okrycie.
Mocno!
– Choć wiem, że nie zima…
Czule!
– Choć wiem, że nie czas…
Zakrywam się codziennie
odkąd…
Poczułam ten przeszywający chłód.
Tak dobrze,
bezpiecznie…
Szkoda, że to nie mój kocyk.
(1994)